środa, 27 lutego 2013

Czwarty w tym roku

Rozpędziłam się w RRami.
Tym razem obrazek na kanwie Justyny (haftytiny) w RR nr 5.




Nie potrafię obejść się bez tamborka, mimo że kanwa dość sztywna. Powstały zagniecenia, których nie chcę prasować, żeby nie zniweczyć kropeczek postawionych spieralnym mazakiem.

4 komentarze:

  1. Małe a cieszy :) Powoli odkrywam, że nie nadaję się do dużych projektów. Zbyt niecierpliwa jestem i nużą mnie długie prace. A przy takich drobiazgach, jak ten, na efekt nie trzeba czekać długo :) Ja w przeciwieństwie do Ciebie tamborka używam w ostateczności, gdy materiał jest tak miękki, że inaczej nie da rady. W przypadku sztywniejszych materiałów haftuje w rękach :) Ale zagnieceniami się nie przejmuj. Takie zdjęcia mają charakter dokumentujący pracę i mają swój urok :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zawsze używam tamborka, niezależnie od sztywności kanwy. Takie przyzwyczajenie i tak najlepiej mi się pracuje. A zagniecenia...przecież po zakończeniu pracy i tak ją trzeba delikatnie uprać więc zagniecenia znikną. A to efekt końcowy jest najważniejszy :) A tu z pewnością będzie fantastyczny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na mój blog, po odbiór wyróżnienia.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń