wtorek, 27 grudnia 2011

po świętach

W tym roku wykorzystałam moje hafciki na prezenty świąteczne dla bliskich.
Kilka dni przed Świętami kroiłam i  szyłam. Powstały dwa woreczki, ale z powodu mojego roztargnienia mam zdjęcie tylko jednego z nich.


W ten worek zapakowałam album z fotografiami dla moich rodziców, na zdjęciu jest jeszcze pusty.

sobota, 24 grudnia 2011

TUSAL 2011 grudzień

Ostatni mój wpis TUSALowy.
Bardzo fajna zabawa. Teraz czekam na styczeń i finałowe losowanie...
Pozdrawiam wszystkie osoby biorące udział w tym nieużytecznymSALu !



piątek, 23 grudnia 2011

Choinka


Wesołych Świąt!





Niech pod świąteczną choinką znajdzie się radość,
szczęście, życzliwość i wzajemne zrozumienie...

- Kasia

To moja tegoroczna choinka, ubrana wczoraj wieczorem. Brakuje jeszcze pierniczków. Dziś rano ozdabialiśmy je wspólnymi siłami. 
Jeszcze jutro planuję tu zajrzeć, aby umieścić post TUSALowy, ale już dziś życzenia świąteczne dla tych, którzy tu zaglądają.

wtorek, 20 grudnia 2011

Tea Break

Odezwała się do mnie Ania, która jakiś czas temu prosiła o wzorek imbryczka. Przysłała mi na maila swój  wyhaftowany już obrazek.
W ten sposób przypomniałam sobie o własnym ukończonym hafcie. Planowałam zakupić do niego jakąś ramkę w kolorze białym lub kremowym. Niestety jakoś do tej pory tego nie zrobiłam. Miałam w domu pustą ramkę z IKEA, którą kupiłam jeszcze w Dublinie z zamiarem oprawienia storczyków. Do storczyków jednak nie za bardzo mi pasowała, więc pozostała pusta. Ramka posiadała passe partout, które okazało się w sam raz na wymiar imbryczka. Niewiele myśląc, wczoraj wieczorem, oprawiłam hafcik. Tak się prezentuje:





Zdjęcie niezbyt dobre.
U mnie od rana pada śnieg, z czego cieszę się bardzo, bo lubię "białe" Święta.

sobota, 17 grudnia 2011

co ma konik do pierników...

Właśnie... Obydwie rzeczy powstały z myślą o Świętach. W czwartek piekłam z synkiem pierniczki. To już nasza kilkuletnia tradycja. Pieczemy pierniki z dziurką, dekorujemy i wieszamy na choince. Koniecznie żywej. Oto nasze pierniki, jeszcze w pudełku, czekają na udekorowanie.




W międzyczasie Kornel podjada. Wie, że do jedzenia przeznaczyliśmy te bez dziurki.

Wczoraj na szybko wyhaftowałam małego konika na biegunach. Wzorek pochodzi z książki  "Made in France". Zobaczyłam tą książkę po raz pierwszy rok temu jesienią w gazetce hafciarskiej. Są tam piękne jednokolorowe wzorki haftów. Książki nie posiadam, ale gdzieś w sieci trafiłam na jedną jej stronę z wzorami. W taki sposób powstał konik. Mało świąteczna kolorystyka, ale niektóre osoby bardzo lubią ten kolor ;) .



czwartek, 8 grudnia 2011

Zimowa poduszka z misiem Fizzy Moon

Prawie rok czasu przeleżał ten haft w pudełku. Ostatni raz pokazywałam go tu .
Jakiś czas temu zaświtał mi pomysł uszycia poszewki na poduszkę. Miałam problem z brakiem odpowiedniego materiału. Zastanawiałam się nad kupnem czerwonego lnu. Nie zrobiłam tego jednak, natomiast do głowy wpadł mi inny pomysł. W szyciu poszewki postanowiłam pójść na skróty. Kupiłam gotową i zaczęłam od prucia. Tył poszewki pozostawiłam bez zmian. Jest tam wszyty  suwak. Przednią stronę pokroiłam na części i wstawiłam swój hafcik. W rezultacie jestem zadowolona z efektu. Myślę, że kolorystycznie też jest OK, bo sam haft jest dość nasycony wyrazistymi kolorami.






Zastanawiam się nad kupnem kolejnych poszewek, tym bardziej że są one akurat w promocji :) .

wtorek, 6 grudnia 2011

Mój prezent na TUSAL

Dla zwycięzcy, który zostanie wylosowany w finale tej zabawy uszyłam taki woreczek na słodkości :



Można go sobie również obejrzeć tutaj, gdzie znajdują się już zdjęcia wielu innych cudownych prezentów.

piątek, 25 listopada 2011

TUSAL listopadowy i brak świątecznych...

planów hafcikowych. Wczoraj spojrzałam na wyświetlającą się w radiu datę i... uświadomiłam sobie, że został miesiąc do Świąt. Tylko miesiąc, patrząc z perspektywy na szybko mijający czas. Ja zupełnie nie odczuwam tego klimatu. W większych centrach handlowych bywam rzadko, a na moich codziennych ścieżkach nic nie przypomina mi świątecznej atmosfery.
 Rok temu było zupełnie inaczej. Codziennie przechodziłam przez centrum Dublina i nie sposób było nie zauważyć świątecznych dekoracji. Niektórzy w tym czasie nawet w domach mieli poustawiane choinki z daleka świecące w oknach.
 Tymczasem u nas, w mojej okolicy jest szaro-buro-jesiennie, co jednak nie znaczy gorzej. Nie mam presji przygotowywania świątecznych hafcików, którą rok temu sama sobie wmawiałam. Może jednak coś jeszcze zdążę zrobić, jak poczuję chęć. Jak nie, to trudno. Skupiam się na dokończeniu tego, co zaczęłam.
 
Dzisiejsza data zobowiązuje mnie do comiesięcznej prezentacji mojego słoiczka. Oto on, wzbogacony nowymi resztkami mulin:


środa, 16 listopada 2011

Szczęście...

jest tam, gdzie je znajdziesz...
Takiego Newtonka Szczęściarza właśnie haftuję.


Wzorek dostałam od Ani Pieguchy. Bardzo mi się spodobał w gazetce, którą pokazała na swoim blogu. Ania potrafi się dzielić, więc mam swojego Newtonka . Brakuje jeszcze mnóstwa koniczynek dookoła.
 



Za sprawą "mojej" Zielonej Wyspy mam wielki sentyment do symbolu koniczynki.
Odnośnie działania takich czterolistnych koniczynek, szczęście ostatnio mi dopisało. U Kasiulki złapałam licznik, i nie byłam wcale jedyną osobą ;) . Coś takiego zdarzyło mi się po raz pierwszy.

Ponadto staram się kończyć naparstki. Niestety zdarzyło mi się coś dziwnego. We własnym domu zgubiłam mulinę. Przeszukałam dzisiaj wszystkie moje zasoby i nic. Brakuje jednego koloru, którego już wcześniej używałam. Mam jeszcze nadzieję ją znaleźć, ale nie mam pomysłu jak to się stało i gdzie.

czwartek, 10 listopada 2011

Kolejny naparstek

Trzeci naparstek powstał szybciutko, ale ze stokrotką musiałam trochę pomarudzić... Jakaś niemoc hafciarska ogarnia mnie co jakiś czas. Tyle wzorów mi się podoba, mam też jeden nowy zaczęty, ale postanowiłam skończyć stokrotki. Oto trzeci z pięciu naparstków:


środa, 9 listopada 2011

na kolorowo

Motyl. Zupełnie zwariowany i kolorowy. Na przełamanie kolejnego ataku jesiennej chandry.


środa, 26 października 2011

TUSAL - słoiczek październikowy

Przez ostatni miesiąc troszkę więcej haftowałam, więc ilość niteczek proporcjonalnie wzrosła.
Nie zapełniłam jednak słoiczka nawet w połowie. Poniżej zdjęcie od góry, ze zwisającymi nad pojemniczkiem zasuszonymi owocami dzikiej róży.



W telewizji porannej zapowiadano chłodny i wietrzny dzień. Tymczasem u mnie świeci słonko i zachęca do spacerów...

piątek, 21 października 2011

Znowu ciacho

Takie szybkie i przyjemne hafciki, idealne na jesień. Oto babeczka nr 2 :

środa, 19 października 2011

Powoli do przodu

Drugi naparstek ukończony, pozostała do skończenia jedna stokroteczka wystająca z niego.



Musiałam jednak na chwilę się od tego oderwać i wykonać inny hafcik w ramach odskoczni. Taka słodka, kolorowa muffinka.


W planach oczywiście coś całkiem nowego... Chyba Piegucha mnie jakoś zdopingowała, przesyłając część swojej energii ;) .

czwartek, 13 października 2011

ehh...jesień

Straciłam chęci do pisania, nie mogę się nawet zmusić do zamieszczenia zdjęć. Jesień tak na mnie działa. Mam tak od zawsze, wraz z jesienią tracę chęć do działania.
Stokrotki już mi się znudziły, z wielkim uporem staram się ukończyć drugi naparstek. Stawiam po kilka krzyżyków i robię przerwę... Kończy mi się jeden kolor muliny Anchor, której nigdzie nie ma. Jedyna nadzieja w Hobby Studio.
Poniżej stokrotki w dniu 23.09


oraz 3 dni później...


Na chwilę obecną jest trochę więcej, ale drugi naparstek wciąż nie ukończony. Szukam sposobu na przełamanie jesiennej niemocy... ;).

wtorek, 27 września 2011

Kolejna data nowiu

Już miesiąc mija od mojego ostatniego posta. Nie mam na nic czasu, a zdarza mi się nawet zapomnieć o ważnych sprawach...
 Wczoraj razem z Kornelkiem nazbieraliśmy trochę jesiennie przebarwionych liści. Tak oto prezentuje się mój TUSALowy słoiczek postawiony na tych liściach :


Nie przybyło wiele, bo jedynie stokrotki staram się obecnie powolutku haftować.
Pozdrawiam jesiennie!

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

TUSAL - odsłona sierpniowa

W moim słoiczku zebrało się już trochę resztek mulinki.
 Słoiczek skromny, przyczepiłam tylko zawieszkę powstałą z bezużytecznej tekturki i tak samo bezużytecznego kawałka sznurka. Na tekturce malutka szpulka wyhaftowana specjalnie na tą okazję.
Pozostaje tylko czekać na więcej resztek...



czwartek, 25 sierpnia 2011

nowe...

Dziękuję bardzo za poochwały mojego ostatniego hafciku! Miło mi strasznie.
Chciałabym teraz pokazać nad czym siedzę obecnie. Siedzę to za dużo powiedziane, raczej przysiadam na chwilkę i znowu uciekam do innych zajęć.



 Stokrotki w naparstkach zawładnęły moimi myślami od kiedy je zobaczyłam tego lata. Dłubię więc sobie po trochę, przy okazji zbierając resztki do TUSAL-owego słoiczka.

czwartek, 11 sierpnia 2011

Chciałoby się powiedzieć...

...haft ukończony. Tymczasem gapa ze mnie. Tak się spieszyłam, że zapomniałam o dodaniu backstitchy w trzech miejscach ;). Imbryczek leży wyprasowany od początku tygodnia, a ja pewna, że w 100% gotowy, haftuję sobie kolejny obrazek. Dopiero na zdjęciu zauważyłam braki.



Biegnę to poprawić.

niedziela, 7 sierpnia 2011

Janów Podlaski

Wczoraj po raz kolejny odwiedziłam stadninę w Janowie Podlaskim. Piękna pogoda i konie. Idealna wycieczka...











piątek, 5 sierpnia 2011

na finiszu

Po ponad tygodniowej przerwie zasiadłam wczoraj znowu do imbryczka. Oto efekt.


czwartek, 4 sierpnia 2011

Delft

Nie wiem, czy powodem mojego przestoju jest rzeczywiście brak czasu, czy też brak ochoty na haft. Ostatnie dni mijają w tempie ekspresowym. Jak aktualnie nie remontujemy (własnymi rękoma oczywiście) to podróżujemy. W weekend mieliśmy istny maraton po lubelszczyźnie. Efektem jest zmęczenie ... a zmęczone ręce nie mają ochoty łapać się za haft.
Dzisiaj zamiast efektów hafciarskich zamieszczę źródło mojego zamiłowania do wzorów z Delft.
Rok temu odwiedziłam to holenderskie miasteczko. Wyczytałam o nim w przewodniku i wiedziałam, że muszę tam pojechać. Odwiedziłam jedną wytwórnię, która produkuje oryginalne "delftowskie" (?) wyroby.



Wewnątrz można posłuchać historii wytwórni, zobaczyć produkcję, a nawet proces nanoszenia wzorów
(czywiście ręcznie) . Można też odbyć kurs zdobienia. Na koniec sklep pełen wyrobów.



Ceny niekiedy powalające. Niestety, za jakość trzeba zapłacić. W innych miejscach pełno jest podróbek, niejednokrotnie tańszych. Ja i tak wolę zapłacić i posiadać coś oryginalnego, wytworzonego ręcznie według starej receptury.



Na koniec kilka widoczków z tego uroczego miasteczka, typowo dla Holandii, poprzecinanego kanałami.






poniedziałek, 18 lipca 2011

Imbryk cz. 2

Troszkę haftuję, w międzyczasie burza pozbawiła mnie dostępu do internetu. Dzisiaj mam zastępcze źródło dostępu, więc pokazuję.



Do kompletu mam filiżankę, szkoda tylko, że imbryczka nie można użyć do zaparzenia herbatki ;)

czwartek, 14 lipca 2011

Imbryczek

Jeszcze zanim zaczęłam haftować Kłapouszka na moim tamborku pojawił się inny haft. Imbryczek to jeden z czterech wzorków w tematyce Teatime z marcowego Cross Stitch Crazy. Spodobał mi się ten jeden w biało- niebieskiej kolorystyce. Hafcik trochę rozwlekł mi się w czasie, ale myślę, że uda mi się go niedługo skończyć. Tym bardziej, że jest to kategoria wzorków na weekend ;) .

wtorek, 12 lipca 2011

Kłapouchy i przeszłość ...

Kłapouchy czeka na uszycie woreczka, gdzie znajdzie swoje miejsce jako aplikacja.



Nie znalazłam żadnego pasującego materiału w sklepie z tkaninami. Chyba wykorzystam coś z worka, którego zawartość odkryłam właśnie dziś rano.



W worku są nawet jakieś koronki i tasiemki, powyżej jedna z nich.

Przy okazji odkryłam zaplątany hafcik z przeszłości. Pamiętam cały zestaw, który dostałam w prezencie pod choinkę. Haft pochodzi właśnie z tego zestawu. Nie wiem gdzie znajduje się reszta, ale fajnie jest znaleźć coś, co się robiło jakieś 20 lat temu. Nie pamiętam dokładnie ile miałam wtedy lat, ale pewnie coś około dziesięciu. Chciałam wkleić to zdjęcie, ale nie mogę w żaden sposób nic więcej dodać. Poczeka do następnego razu...


 

sobota, 9 lipca 2011

Kłapouchy

Zbliżają się drugie urodziny małej Natalki. Wobec tego ciocia Kasia postanowiła zabrać się za wyhaftowanie Kłapouszka, do kompletu z Kubusiem i prosiaczkiem, którego sprezentowałam Natalce rok temu.
Początek:


 w międzyczasie:


drugie uszko Kłapouszka:


W kolejce czeka haft dla mojego synka, do którego wzorek otrzymałam dzięki uprzejmości blogowej koleżanki  Ani . Myślę, że byłby to dobry prezent do przyszłego własnego pokoiku Kornelka. Niestety przeprowadzka się przeciąga, ponieważ rozszerzyliśmy zakres prac remontowych ;)).

czwartek, 9 czerwca 2011

powrót

Trudno mi zebrać się w sobie, żeby coś napisać. Nowe miejsce, brak oswojonego otoczenia, brak moich stałych nawyków nawet.
Dwa dni temu zabrałam się do otworzenia mojego solidnie zapakowanego pudła z napisem HAFT. Jak mi tego brakowało... Kończę obrazek ze storczykami i mam nadzieję zacząć coś nowego. Niestety pod koniec miesiąca czeka nas kolejna przeprowadzka, ale myślę, że ta pójdzie już raczej gładko.

wtorek, 3 maja 2011

Glendalough wiosną

Pogoda w Irlandii tej wiosny jest łaskawsza niż Polsce. Tymczasem nie mam czasu cieszyć się ciepełkiem. W mieszkaniu rośnie nam stos pudełek powoli wypełnianych zawartością szaf. Rośnie też mój niepokój.
W celu odstresowania oraz pożegnania gór Wicklow wybraliśmy się do Glendalough.




Słońce świeciło, ale nad górami powietrze nie było przejrzyste. Jezioro spokojne, czarujące, a nad brzegiem ostrzegająca tablica.

wtorek, 19 kwietnia 2011

Kwiatowo cd.

Powróciłam do mojego storczykowego haftu. Na początku zajęłam się dość nudnym liściem. Trochę go wypełniłam i obszyłam backstitchami. Zbyt nudne. Na dodatek dwa odcienie zieleni Anchor, które na pierwszy rzut oka wydają się identyczne. W świetle dziennym widać delikatną różnicę, ale minimalną. W liściu występują tylko trzy odcienie zieleni, na szczęście ten najjaśniejszy jest bardzo różniący się.



Liść mi się znudził, podjęłam się kończenia kwiatów.

Z okazji pięknej pogody odwiedziliśmy dzisiaj mój ulubiony ogród botaniczny. Poniżej kolaż z tego co tam kwitnie. Tulipany dominują na rabatach, a ich kolory przyciągają wzrok i budzą mój zachwyt.



W prawym dolnym rogu magnolia, drzewko które jest moim marzeniem. Niestety magnolie w Irlandii już przekwitają, ale myślę że tej wiosny dostatecznie nacieszyłam nimi swoje oczy.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Czarnooka

Kocham kwiaty. Kiedyś nie lubiłam żadnych prac w ogrodzie, ale nie wiem kiedy mi się to zmieniło. Na razie działam na polu doniczkowym, ale w przyszłości z pewnością założę jakiś ogródek kwiatowy.
Jednymi z moich ukochanych kwiatów są calle. Moja ślubna wiązanka składała się właśnie z calli.
Tymczasem mój mąż, z wykształcenia ogrodnik, wyhodował nam tego kwiata. Odmiana black eyed.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Koniec, dzban ukończony




Cieszę się bardzo, że to już koniec. Chciałam haft oprawić, szukałam nawet odpowiedniej ramy. W międzyczasie doszłam jednak do wniosku, że oprawię już w Polsce. Rama jest dość duża, a w trakcie przeprowadzki zawsze istnieje ryzyko zniszczenia, więc poczekam jeszcze trochę.