czwartek, 30 września 2010

Mętlik

Ostatnio trochę mi się zagubił porządek kolejności haftów. Byłam już na dobrej drodze ukończenia storczyków, kiedy rozpoczęłam haft z ptaszkami, który wykorzystałam na naszą rocznicę. Gładko poszło, szybko go ukończyłam, a w międzyczasie nabyłam nową gazetkę ze ślicznymi wzorami na kartki świąteczne. Jakoś tak sama się wpędziłam w ten świąteczny zawrót głowy, że zaczęłam hafować kartkę z uroczym Rudolfem. Okazało się jednak, że jak na kartkę, haft jest bardziej pracochłonny. Przypomniało mi się, że moja ciocia ma imieniny w październiku, a ja obok wzoru z ptaszkami widziałam kwiatuszki idealnie pasujące na taką okazję. Październik tuż, tuż, do tego kartka do Polski musi być wysłana z zakładką czasową. Porzuciłam więc świątecznego reniferka ( w końcu do Świąt mamy jeszcze troszkę czasu) i na tamborku pojawiły się kwiatki. Musiałam dokupić mulinę na backstitch'e, więc w miejscu małej przerwy upchnęłam świąteczną myszkę z literką K ( wiadomo K jak Kornelek, mój synek). Tak jakoś spodobało mi się określenie, że jest to haft "One Nighters". W taki oto sposób dzisiejszej nocy mam trzy rozpoczęte małe prace, nie licząc większego projektu ze storczykami. Jak skończę to pokażę, a tymczasem idę spać.

wtorek, 14 września 2010

Pięć lat

Z jednej strony to dużo czasu. Dużo w moim życiu zmieniło się. Urodziłam dziecko, przeniosłam się do innego kraju... Jednak patrząc z innej perspektywy to tylko pięć lat, jeszcze pewnie dużo takich piątek przed nami. Oby...
Ta rocznica zwana jest drewnianą. Z tą nazwą kojarzy mi się pewna drewniana ławeczka w Worcester (Anglia) nad brzegiem rzeki Avon. Nie wiem, czy jeszcze stoi ona na swoim miejscu. Mój mąż twierdzi, że tak. Na tej ławeczce odpowiedziałam "tak" na jedno z najważniejszych pytań zadanych mi w moim życiu. Konsekwencją tamtej odpowiedzi był nasz ślub. 10 września 2005r. na zawsze pozostanie dla nas ważną datą.
Moim prezentem dla męża był stworzony przeze mnie album zawierający między innymi kilka zdjęć sprzed pięciu lat. Wyhaftowałam mały obrazek na okładkę. Kiedy zaczęłam go haftować to nie miałam pojęcia, że właśnie tam będzie jego miejsce. Spodobał mi się, a ponieważ było to kilka dni przed rocznicą, to właśnie tak mi się skojarzył. Trwamy przy sobie jak te ptaszki w klatce, ehhh, przy tych słowach pojawia mi się niezmiennie uśmiech.

poniedziałek, 6 września 2010

Bajki

Pogoda ponura, pada deszcz, zrobiło się zimno. W sam raz, aby zasiąść na kanapie i wziąć w rękę ulbioną książkę. Jeśli posiada się dziecko, może to być ulubiona książka z dzieciństwa.
Pamiętam jak u nas w domu pewnego dnia pojawiło się Sto bajek Jana Brzechwy. Gruby tom, ilustracje i wspaniałe bajki wewnątrz. Bardzo je lubię. Sentyment do bajek Brzechwy pozostał mi do dziś. W międzyczasie czytałam te bajki siostrze, która jest ode mnie o czternaście lat młodsza, teraz mogę je czytać mojemu synkowi.
Tamta książka pozostała w Polsce, zapakowana w karton czeka na nasz powrót pewnego dnia... Przy sobie mam jednak inną książeczkę z historią. Jedną z tych, które czytałam siostrze. Dotarła do mnie właśnie za jej pośrednictwem. Mój synek przyczynił się do jej dalszego zniszczenia, ale nadal pozostaje dla mnie cenna. Mogę sobie ją czasem pooglądać, a nawet pokazać ją tutaj.