piątek, 25 listopada 2011

TUSAL listopadowy i brak świątecznych...

planów hafcikowych. Wczoraj spojrzałam na wyświetlającą się w radiu datę i... uświadomiłam sobie, że został miesiąc do Świąt. Tylko miesiąc, patrząc z perspektywy na szybko mijający czas. Ja zupełnie nie odczuwam tego klimatu. W większych centrach handlowych bywam rzadko, a na moich codziennych ścieżkach nic nie przypomina mi świątecznej atmosfery.
 Rok temu było zupełnie inaczej. Codziennie przechodziłam przez centrum Dublina i nie sposób było nie zauważyć świątecznych dekoracji. Niektórzy w tym czasie nawet w domach mieli poustawiane choinki z daleka świecące w oknach.
 Tymczasem u nas, w mojej okolicy jest szaro-buro-jesiennie, co jednak nie znaczy gorzej. Nie mam presji przygotowywania świątecznych hafcików, którą rok temu sama sobie wmawiałam. Może jednak coś jeszcze zdążę zrobić, jak poczuję chęć. Jak nie, to trudno. Skupiam się na dokończeniu tego, co zaczęłam.
 
Dzisiejsza data zobowiązuje mnie do comiesięcznej prezentacji mojego słoiczka. Oto on, wzbogacony nowymi resztkami mulin:


środa, 16 listopada 2011

Szczęście...

jest tam, gdzie je znajdziesz...
Takiego Newtonka Szczęściarza właśnie haftuję.


Wzorek dostałam od Ani Pieguchy. Bardzo mi się spodobał w gazetce, którą pokazała na swoim blogu. Ania potrafi się dzielić, więc mam swojego Newtonka . Brakuje jeszcze mnóstwa koniczynek dookoła.
 



Za sprawą "mojej" Zielonej Wyspy mam wielki sentyment do symbolu koniczynki.
Odnośnie działania takich czterolistnych koniczynek, szczęście ostatnio mi dopisało. U Kasiulki złapałam licznik, i nie byłam wcale jedyną osobą ;) . Coś takiego zdarzyło mi się po raz pierwszy.

Ponadto staram się kończyć naparstki. Niestety zdarzyło mi się coś dziwnego. We własnym domu zgubiłam mulinę. Przeszukałam dzisiaj wszystkie moje zasoby i nic. Brakuje jednego koloru, którego już wcześniej używałam. Mam jeszcze nadzieję ją znaleźć, ale nie mam pomysłu jak to się stało i gdzie.

czwartek, 10 listopada 2011

Kolejny naparstek

Trzeci naparstek powstał szybciutko, ale ze stokrotką musiałam trochę pomarudzić... Jakaś niemoc hafciarska ogarnia mnie co jakiś czas. Tyle wzorów mi się podoba, mam też jeden nowy zaczęty, ale postanowiłam skończyć stokrotki. Oto trzeci z pięciu naparstków:


środa, 9 listopada 2011

na kolorowo

Motyl. Zupełnie zwariowany i kolorowy. Na przełamanie kolejnego ataku jesiennej chandry.