piątek, 25 listopada 2011

TUSAL listopadowy i brak świątecznych...

planów hafcikowych. Wczoraj spojrzałam na wyświetlającą się w radiu datę i... uświadomiłam sobie, że został miesiąc do Świąt. Tylko miesiąc, patrząc z perspektywy na szybko mijający czas. Ja zupełnie nie odczuwam tego klimatu. W większych centrach handlowych bywam rzadko, a na moich codziennych ścieżkach nic nie przypomina mi świątecznej atmosfery.
 Rok temu było zupełnie inaczej. Codziennie przechodziłam przez centrum Dublina i nie sposób było nie zauważyć świątecznych dekoracji. Niektórzy w tym czasie nawet w domach mieli poustawiane choinki z daleka świecące w oknach.
 Tymczasem u nas, w mojej okolicy jest szaro-buro-jesiennie, co jednak nie znaczy gorzej. Nie mam presji przygotowywania świątecznych hafcików, którą rok temu sama sobie wmawiałam. Może jednak coś jeszcze zdążę zrobić, jak poczuję chęć. Jak nie, to trudno. Skupiam się na dokończeniu tego, co zaczęłam.
 
Dzisiejsza data zobowiązuje mnie do comiesięcznej prezentacji mojego słoiczka. Oto on, wzbogacony nowymi resztkami mulin:


1 komentarz:

  1. Ja też nie czuję zbliżających się świąt, nie w głowie mi hafciki świąteczne i inne przygotowania.
    Myślę że jeszcze nas dopadnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń