Na dzień dzisiejszy zakończyłam robienie french knotów. Nie lubię ich robić. Dzisiaj robienie ich zajęło mi półtorej godziny. W ten sposób zakończyłam pierwszy obrazek w SALu.
Nie wszystkie supełki wylądowały w identycznym miejscu jak we wzorze, ale myślę, że to jest właśnie urok prac ręcznych, każda jest inna.
Dzisiejszego ranka w mojej kuchni było bardzo słonecznie. W związku z tym powstało zdjęcie do 10. dnia WF. CIEŃ, który rzuca mój ulubiony imbryczek.
Tak oglądam i oglądam zdjęcie Twojego SAL-owego obrazka... i stwierdzam, że źle dobrałam len do haftu ;) Jest troszkę za jasny i najjaśniejsza mulina nieco się na nim gubi. Ale przecież nie będę pruła tego wszystkiego, co już zrobiłam...
OdpowiedzUsuńA cień inspiruje - do tego, żeby napić się smacznej herbaty w miłym towarzystwie :)
Pozdrawiam serdecznie!
Czasem nie ma sensu przejmować się szczegółami.
OdpowiedzUsuńZapraszam na herbatkę ;).
Obrazek przepiękny - już po północy powędruje do Ciebie kolejna część ;o) Obiecuje mniej supełków ;o)
OdpowiedzUsuńdziękuję
OdpowiedzUsuń